sobota, 5 września 2020

Katastrofalna gra!

 Wczoraj na stadionie w Amsterdamie reprezentacja Polski rozpoczęła zmagania w lidze narodów meczem z Holandią. Zapowiadało się ciekawie. Musieliśmy sobie radzić bez naszego najlepszego zawodnika, czyli Roberta Lewandowskiego, który odpoczywał po lidze mistrzów. Holendrzy natomiast musieli odnaleźć się pod wodzą nowego tymczasowego szkoleniowca Lodewegesa, po odejściu Ronalda Koemana, który odszedł do Barcelony gasić pożar po poprzednim sezonie. Mecz w pierwszej połowie był nudny jak flaki z olejem. Praktycznie nic się nie działo. Holendrzy bawili się piłką i tworzyli w miarę składne akcję jednak brakowało im skuteczności i szczęścia. My natomiast tylko się broniliśmy. Stworzyliśmy jedną ładną akcję. Świetną prostopadłą piłkę do Kędziory zagrał Klich. Ten natomiast wystawił jak na tacy przed pole karne futbolówkę Piątkowi, jednak młody napastnik strzelił mocno ale w środek bramki. Cillessen skutecznie obronił. Holendrzy grali nadal bardzo ofensywnie i dopięli swego w 61 minucie. Po asyście Hateboera piłkę w siatce umieścił Bergwijn. Wydawało by się, ze Polacy ruszą do ataku ale jednak nie ... . Drużyna Lodewegesa nadal atakowała i gdyby nie zbyt samolubna gra Depaya wynik dla nas byłby o wiele gorszy. Napastnik Lyonu bawił się na boisku: dryblował, zagrywał piętką, podrzucał piłkę nad naszymi piłkarzami. Możemy się cieszyć, że nie grał bardziej drużynowo. Ostatecznie przegraliśmy 1 - 0 po fatalnej grze. Nie wiem co bardziej smuci: postawa na boisku czy wypowiedź naszego selekcjonera Jerzego Brzęczka, że jest zadowolony z naszej gry. No nie takie wypowiedzi to szaleństwo. Jak można być szczęśliwym z jednego celnego strzału na bramkę przeciwnika. Z drugiej strony jak nie wiele do szczęścia potrzeba: kilka wybić piłki: albo laga do przodu albo aut, kilka fauli i jedna składna akcja... . Jerzy Brzęczek to osoba nie nadająca się do prowadzenia reprezentacji. Pomysłem na dzisiejszy mecz był brak pomysłu. Przecież my na połowie przeciwnika spędziliśmy może z pięć minut albo i mniej. Gra była fatalna co gorsze nie było w ogóle pomysłu na zmianę stanu rzeczy. Ustawianie Bereszyńskiego na lewej stronie to osłabianie dwóch pozycji na bokach obrony. Na pewno lepiej by sobie poradził z prawej strony, a Rybus byłby lepszym wyborem na lewą. Mały plusik należy dać  Jóźwiakowi, któremu coś tam się chciało powalczyć. Szkoda Sebastiana Szymańskiego, który harował w obronie, a gdy już szedł do kontry nie dostawał piłki. Przy tak defensywnym usposobieniu powinniśmy liczyć właśnie na szybkie ataki. Jednak ich nie było wcale i to idealnie podsumowuje naszą grę. Zagraliśmy bardzo nieudolnie i z taką postawą ciężko myśleć o kolejnych meczach tego turnieju i o zbliżających się wielkimi krokami Mistrzostwach Europy i kwalifikacjach do Mistrzostw Świata.

Holandia vs Polska


czwartek, 3 września 2020

Hit Ligi Narodów!

 Wreszcie po długiej przerwie powraca piłka w wydaniu reprezentacyjnym. W hicie bardzo "potrzebnego" turnieju stworzonego przed rokiem przez UEFA zmierzyły się drużyny Niemiec i Hiszpanii. Oba zespoły zagrały w dość eksperymentalnych składach. Joachim Löw musiał sobie radzić bez graczy Bayernu Monachium, którzy odpoczywali po zmaganiach w lidze mistrzów. Gnabry, Kimmich, Neuer czy Goretzka to gracze którzy spokojnie znaleźli by się w kadrze meczowej ale trzeba było sobie radzić bez nich. Natomiast Luis Enrique powołał wielu młodych graczy i debiutantów. Zdecydowanie postawił na młodość. Obie drużyny popełniły masę błędów. Widać było że dopiero wchodzą w ten sezon. Znakomicie spisali się obaj bramkarze popisując się wspaniałymi paradami. Niemcy starali się przejąć inicjatywę ale błędy Emre Cana cofniętego do linii obrony mogły skończyć się fatalnie gdyby nie udane interwencje Trappa. Pierwsza połowa była tak ciekawa jak mecze polskiej ekstraklasy 😉. Ciężar na swoje barki starał się brać wracający po ciężkiej kontuzji Leroy Sane. Jednak za bardzo mu to nie wychodziło. Miał jedną fajną akcję gdzie uderzył zza pola karnego. Na posterunku był na jego nieszczęście De Gea ( aż dziwne 😉 ). Werner był zagubiony i niemiłosiernie czyszczony przez Ramosa. Hiszpanie też mieli swoje okazję głównie za sprawą błędów obrońców. Jednak skuteczność szwankowała. Głównie Rodrigo zmarnował stu procentowe sytuację. Jak w Leeds nie będzie wykorzystywał takich setek to Bielsa go przeklnie. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0 - 0. W przerwie Enrique zrozumiał że Navas na skrzydle to kompletna pomyłka i wprowadził Ansu Fatiego który jest najmłodszym debiutantem w kadrze od 1936 roku. Jednak to Niemcy z buta weszli  w drugą połowę. Can zagrał wspaniałego krosa do Gosensa, a ten przytomnie odegrał do Wernera. Nowy napastnik Chelsea takich okazji nie marnuje. Skutecznie nabrał Ramosa oraz Pau Torresa i strzelił po ziemi dając prowadzenie w 51 minucie. Wydawało się że Hiszpanie rzucą się do ataku jednak oni grali tak jakby prowadzili różnicą trzech bramek. Wreszcie z boiska zszedł Busquets , który więcej pożytku robił raczej dla rywali. Boisko opuścił też Sane a w jego miejsce wszedł Ginter co było znakiem desperackiej chęci utrzymania korzystnego wyniku. Hiszpanie jednak  nie umieli przedrzeć się przez zasieki Niemców. Aktywny był Thiago i Ferran Torres jednak to nie wystarczało. Ruediger zagrał naprawdę dobre spotkanie i spokojnie czyścił zapędy graczy ofensywnych. Mało było strzałów z dystansu, gry z pierwszej piłki i podań prostopadłych ale cóż ... Po zejściu Sane  i przy zmęczeniu Wernera potencjał ofensywny naszych sąsiadów znacząco zmalał. Próbował Can,  który wreszcie znalazł sobie miejsce na boisku i się rozkręcił. Pod koniec meczu Löw tak desperacko chciał bronić prowadzenia że zdjął Wernera a wprowadził obrońcę Kocha. I to się zemściło bo najlepszą obroną jest atak. Hiszpanie starali się może trochę nieudolnie, ale jak się mówi kropla żłobi skałę. Te starania zostały nagrodzone. Dosłownie w ostatnich minutach doliczonego czasu gry jeden z najbardziej aktywnych graczy na boisku Ferran Torres dośrodkował w pole karne na głowę Rodrigo. Napastnik uderzył a tor lotu trochę zmienił Gaya i piłką wylądowała w siatce. Trochę było dyskusji czy bramka powinna zostać uznana, lecz według przepisów strzelono prawidłowego gola, więc spotkanie skończyło się wynikiem 1 - 1. Podsumowując mecz nie zachwycił ale jak na pierwsze spotkanie reprezentacyjne po tak długiej przerwie nie było tak źle. Obaj trenerzy nadal pewnie będą szukać optymalnych składów przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy. Niemcy byli pewni, że uda się dotrzymać prowadzenie i zwycięstwem rozpocząć zmagania w lidze narodów. Jednak Hiszpanie pokazali ambicje, upór i walkę do końca, za co zasługują na duże brawa.


Niemcy vs Hiszpania